Chemia zabija, natura daje zdrowie - czyli paradoks na Okinawie
Nie tak dawno temu, za przysłowiowymi górami i lasami, żyła sobie szczęśliwa ludność na wyspie Okinawa. Społeczność, która nie wiedziała nawet, że ze względu na uwarunkowania geograficzno-polityczne w 1939 roku, stanie się nieświadomie największą w historii grupą reprezentatywną „nieplanowanego badania” na temat wpływu sposobu odżywania i jakości żywności na długość życia i częstość występowania chorób cywilizacyjnych.
Ludność zamieszkująca Okinawę w 1939 roku liczyła nieco ponad milion mieszkańców. To obrazuje, jak miarodajne byłyby badania przeprowadzone na takiej populacji. Mieszkańcy wyspy Okinawa prowadzili bardzo prosty tryb życia. Nie korzystali z osiągnięć cywilizacji, a ich dieta opierała się głównie na tym, co sami wyhodowali oraz złowili w morzu. Ich dieta była prosta, nieprzetworzona oraz całkowicie pozbawiona chemii, takiej jak konserwanty, polepszacze smaku, barwniki. Woda, którą pili nie zawierała sztucznie dodanego fluoru. Pola były wolne od pestycydów, a zwierzętom hodowlanym nie dodawano antybiotyków ani hormonów do paszy. Dlatego też mieszkańcy wyspy Okinawa cieszyli się najdłuższą średnią długością życia na całym świecie. Nie zapadali praktycznie zupełnie na choroby cywilizacyjne, takie jak: nowotwory, nadciśnienie, depresja, miażdżyca lub choroby autoimmunologiczne. Oczywiście nie był to przypadek.
Odizolowanie od standardów nowoczesnego stylu życia było jedynym czynnikiem, który odróżniał tę społeczność od pozostałych 125 milionów mieszkańców Japonii. Państwo to, poza Okinawą, już w latach czterdziestych ubiegłego wieku stawało się pionierem w każdej dziedzinie przemysłu, od rolnictwa, po przemysł chemiczny czy farmaceutyczny włącznie. Poziom toksyn, na które narażona była ludność Japonii stale rosła (poza mieszkańcami wyspy).
Jednak w 1942 roku stało się coś niespodziewanego. Wyspa Okinawa przeszła pod jurysdykcję Stanów Zjednoczonych. Już kilka lat później mieszkańcy zaczęli chorować na nieznane im wcześniej choroby, takie jak nowotwory i wady wrodzone u dzieci.
Ogólny stan zdrowia zaczął się szybko pogarszać, aby niecałe 12 lat później zrównać się zresztą Japonii. W 1960 roku średnia długość życia mieszkańców Okinawy obniżyła się do średniej krajowej. Plaga chorób dziesiątkowała mieszkańców, nowo powstałe szpitale zapełniały się chorymi. Co takiego stało się na Okinawie i spowodowało, że najzdrowsi ludzie na Ziemi nagle zaczęli być dziesiątkowani przez nieznane im dotychczas choroby?
Amerykanie wcale nie strzelali do cywilów Okinawy. Nie zatruwali potajemnie ich źródeł wody, ani nie zdetonowali reaktora jądrowego. Nie przeprowadzali także na mieszkańcach żadnych eksperymentów medycznych, ani nie zarażali śmiercionośnymi wirusami. Jedyne co zmieniło się po przybyciu okupanta to dieta.
Otóż na Okinawie zaczęła panować moda na zachodnią dietę. Wraz z nadejściem jurysdykcji USA, mieszkańcy zaczęli jeść mniej ryb i produktów własnej uprawy, a więcej mięsa wieprzowego i gotowych produktów przetworzonych. Stało się to po części właśnie dzięki przenikaniu mody na „zachodnie jedzenie”. W dodatku upubliczniony problem skażenia rtęcią wód zniechęcał mieszkańców do spożywania ryb, które były od dawien dawna głównym składnikiem ich diety.
W rezultacie zmniejszyła się ilość nieprzetworzonych produktów spożywczych w ich pożywieniu, a pojawiły się produkty wysoko przetworzone, konserwowane, przechowywane w puszkach, obarczone dużą ilością dodatków chemicznych. Mało tego, podczas jurysdykcji Stanów Zjednoczonych nastąpiło bardzo szybkie przejście z pokarmu gotowanych na pokarmy smażone, w dodatku na oleju roślinnym zamiast na tłuszczach zwierzęcych – ponieważ zostały one uznane za lepsze dla zdrowia.
Zatem przejście na zachodnią dietę i obecność toksyn w pożywieniu, przyczyniły się do gwałtownego wzrostu problemów ze zdrowiem mieszkańców Okinawy. Problemów takich jak nowotwory, reakcje alergiczne, choroby serca, kłopoty z krążeniem. To właśnie z tego powodu każda teoria próbująca w jakikolwiek sposób bagatelizować negatywny wpływ toksyn na nasze zdrowie zostaje odrzucona. Mamy dowód w postaci paradoksu z Okinawy.
Nieudowodnione teorie, taka jak teoria higieny, wciąż pozostaną teoriami, jednak to, co stało się na Okinawie jest czymś, co można nazwać bolesną praktyką. Pragnę nieskromnie zauważyć, że nie żyjemy teoretycznie, ale praktycznie. W ten oto obrazowy i krótki sposób, chciałem uświadomić wszystkim, iż świat nie potrzebuje żadnego innego dowodu, niż paradoks z Okinawy, aby potwierdzić katastrofalny wpływ toksyn środowiskowych na zdrowie człowieka.
Paradoks w Okinawie to historia niewygodna i przemilczana. Szczególnie niechętnie wspominają o niej producenci żywości i leków. Stąd też świat zachodni w obliczu dostosowania się do aktualnych potrzeb społeczeństwa i udzielenia odpowiedzi na wiele niezręcznych pytań, tworzy irracjonalne prawa i teorie, które brzmią bardzo logicznie, ale nie są praktyczne. Często, czytając na temat negatywnego wpływu określonej toksyny na zdrowie człowieka, Czytelnik może napotkać na tak zwane pojęcie „bezpiecznej dawki” lub „nieszkodliwej dawki” dla zdrowia człowieka.
Badania, które skupiają się na ustaleniu bezpieczeństwa lub jego braku co do określonego pierwiastka czy toksyny, zawsze rozpatrują potencjalne negatywne efekty, ale tylko i wyłącznie w stosunku do tej jednej substancji. Wynik takiego badania jest kompletnie nieadekwatny do rzeczywistości, w której żyjemy, ponieważ w otaczającym nas środowisku nigdy nie napotykamy na pojedyncze toksyny.
Dziennie jesteśmy narażeni na setki a nawet tysiące toksyn, które nierzadko mają identyczny szkodliwy wpływ na nasze zdrowie. Zatem ich niekorzystne działanie po prostu się na siebie nakłada i kumuluje. Cóż z tego, iż przekonuje się nas, iż rakotwórcze działanie metali ciężkich powinno być pominięte, ze względu na ich niskie stężenie w wodzie, jeśli takie samo działanie wykazują np. nitrozoaminy, tłuszcze trans, pestycydy, dioksyny a nawet niektóre leki. Zatem mnogość szkodliwych substancji potęguje wzajemnie swoje niekorzystne działanie na zdrowie, a ich nakładanie się czyni z bezpiecznych dawek substancji toksycznych wartości szkodliwe.
Zatem z praktycznego punktu widzenia badania dowodzące bezpieczeństwa pojedynczej substancji wynikające z jej niskiego stężenia w pożywieniu nie mają odniesienia do rzeczywistości. Same metale ciężkie w wodzie mogą być jeszcze bezpieczne, ale w połączeniu z pestycydami ich szkodliwość wzrasta i pozostaje niezmierzona. Dowodem potwierdzającym tę prawidłowość są mieszkańcy Okinawy. Człowiek, który chcę pozostać zdrowy, nie powinien patrzeć na słupki, badania, stężenia i statystyki – ale powinien zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby unikać, bądź neutralizować toksyny zawarte w pożywieniu. Mieszkańcy Okinawy swoim życiem dali ludzkości dowód, że „czyste jedzenie” daje zdrowie i życie, a pokarmy z „chemią” prowadzą do chorób przewlekłych.