Sztuczny barwnik czerwony, czerwień allura (E129) - źródła narażenia i wpływ na zdrowie
Czerwień allura (E129) – to smołowy barwnik azotowy, o ciemnoczerwonym odcieniu, używany głównie w napojach, galaretkach, ciastkach, herbatach, ale i w branży kosmetycznej zwłaszcza do szminek. Informacją, która powinna zainteresować wielu zwolenników kolorowych produktów spożywczych jest fakt, że dozwolona w Polsce czerwień allura, jest zakazana w Danii, Belgii, Szwajcarii, Francji i Szwecji. Jak zwykle wychodzi na to, że nasz naród jest wyjątkowo odporny na chemikalia, wyjątkowo dobrze radzi sobie z truciznami i uwielbia być obiektem nieformalnych badań i testów z użyciem szkodliwych i trujących substancji.
Pierwsze doniesienia na temat potencjalnej szkodliwości czerwieni allura pojawiły się już w latach 70. ubiegłego wieku, a zależność między objawami ubocznymi u dzieci a stosowaniem tego barwnika zauważył amerykański pediatra Benjamin F. Feingold. Lekarz ten prowadził szerokie badania od roku 1975 po rok 1982. Przez siedem lat miał kontakt z określoną liczbą dzieci, u których zauważył bezpośrednie przełożenie używania tego barwnika na występowanie objawów ubocznych.
Pierwszym i najbardziej wyraźnym objawem cechującym dzieci spożywające czerwień allura jest zwiększona podatność na ADHD, czyli tak zwany zespół nadpobudliwości z deficytem uwagi. Dodatkowo dzieci te częściej zapadały na astmę oraz różnego rodzaju alergie, szczególnie alergię skóry, miały także problemy z układem pokarmowym oraz wykazywały mniejszy apetyt, miewały częstsze bóle głowy oraz zachwiania emocjonalne, Teorię tę potwierdził także dr David Schab w 2004 roku.
Obaj naukowcy przebadali jednak niewielką liczbę dzieci. W pierwszym wypadku było to poniżej 30 dzieci, w drugim nieco ponad 50. Ich odkrycia w związku z niezbyt liczną grupą reprezentatywną nie zostały zbyt poważnie przyjęte przez świat medycyny i nauki. Dopiero w 2007 roku nastąpił przełom. Nad problemem pochylił się Uniwersytet Medyczny w Southampton, a liczba przebadanych dzieci wynosiła wtedy ponad 1900. W dużym skrócie wnioski, które wyciągnęli angielscy naukowcy były identyczne.
To spowodowało nagłą lawinę dalszych badań, już nie tylko skierowanych na choroby wieku dziecięcego, ale na to czy czerwień allura może być kojarzona z innymi jednostkami chorobowymi. Czujność badaczy została skierowana na związek o nazwie p-krezydyna, która jest częścią cząsteczki zwanej czerwień allura. P-krezydyna jest stosowana jako półprodukt przy wytwarzaniu barwników i pigmentów.
Problematyczny w tym wypadku jest fakt, iż związek ten powstaje z 4-chlorotoluenu, który wykazuje silne właściwości rakotwórcze. P-krezydyna jest także kwalifikowana jako związek rakotwórczy. Trzy niezależne badania na myszach potwierdziły przypuszczenia naukowców, że p-krezydyna występująca w czerwienia allura za każdym razem powodowała raka u gryzoni, głównie dochodziło do wzrostu nowotworów przewodu pokarmowego. Niewielkim pocieszeniem może być fakt, iż użyte w doświadczeniach dawki czerwieni allura były ponad tysiąc razy większe w przeliczeniu na kilogram masy ciała niż te, które są dopuszczalne w produktach spożywczych dla ludzi. Mnie osobiście tysiąc razy mniejsza dawka wcale nie przekonuje, jakoby miała być bezpieczna.
Te fakty w kilku krajach Europejskich doprowadziły do wycofania barwnika z obiegu oraz wprowadzenia zasady ostrożności. Niestety Polska to wciąż kraj, w którym czerwony barwnik o niechlubnej historii nadal dodawany jest do produktów spożywczych skierowanych głównie do dzieci.
Mam nadzieję, że tym zwięzłym zestawieniem faktów zachęcę wielu Czytelników do zmiany sposobu myślenia na temat żywności z dodatkiem barwników, a co najważniejsze do zaprzestania ich spożywania.